niedziela, 8 września 2013

Rozdział 5.

Rozdział 5.

Emilia (mama Leona)
(…) ale też dobre – odetchnęłam z ulgą. – zła to ta, że Leon jest na razie w ciężkim stanie. Miał mocny wstrząs mózgu i jeszcze ta ręka. Kość została zmiżdżona, ale udało nam się ja poskładać, ale pacjent będzie musiał nosić ją długo w gipsie. Stan powoli wraca do normy.
-Nawet nie wiem jak panu dziękować!
-Nie trzeba dziękować. To moja praca. – uśmiechnął się przyjaźnie
-Można go zobaczyć?- wtrąciła się Violetta.
-Ale tylko na kilka minut i pojedynczo trzeba wchodzić.
-Oczywiście. A gdzie on leży?
-Na intensywnej terapii. 3 piętro, sala numer 2.
-Dziękujemy-odpowiedziałam.
-Emilio!- usłyszałam głos Cardoso, mojego męża, a ojca Leona. Był 50 km od Buenos Aries i przyjachał najszybciej jak to było możliwe. Przytuliłam się do niego.
-Jak dobrze że jesteś!
-Przyjechałem zaraz po twoim telefonie. Co z nim?
-Miał operację. Zmiażdżona kość ręki i wstrząs mózgu, ale powoli wszystko wraca do normy.
-Można go odwiedzić?
-Tak, ale pojedynczo i tylko na chwilę.
-Ważne że chociaż to. Dobry wieczór Violetto. Jak się czujesz? – Viola nadal była cała opuchnięta.
-Okropnie! To moja wina!!!
-Violu powtarzam ci po raz setny to był tylko wypadek!
-Co się w ogóle stało?
-Opowiem ci za chwilę. Violu idź może pierwsza do Leona, a ja opowiem wszystko Cardoso.
-Dobrze. – powiedziała i pobiegła do windy.

Violetta
Gdy dojechałam na 3 piętro poszłam do wskazanej przez pielęgniarkę salę. Weszłam… I od razu znów zaczęłam płakać. Leon… on leżał całkiem nieprzytomny, podłączony do tych wszystkich sprzętów. DLACZEGO ON?! Podeszłam bliżej. Siadłam na krzesełku obok jego łóżka, złapałam go za rękę i zaczęłam mówić;
-Leon… ja cię tak strasznie przepraszam! – mimo iż był nieprzytomny ja wiedziałam że mnie słyszy. – wiem, że to wszystko moja wina! Tak strasznie cię przepraszam! – położyłam głowę na jego ręce. Łzy leciały mi ciurkiem mocząc prześcieradło i jego rękę. Nagle poczułam jakby poruszył nią. Wybiegłam ze Sali;
-Panie doktorze! Leon … ON PORUSZYŁ RĘKĄ! – byłam bardzo uradowana. Lekarz pobiegł do Sali a ja za nim.
-To bardzo dobrze, może to oznaczać poprawę. Niech śpi. – wtedy do Sali weszli jego rodzice.
-I jak? – spytała pani Emilia.
-Poruszył ręką. – moje szczęście nie znało granic. – lekarz mówi że to oznacza poprawę!
-To świetnie! – powiedzieli na raz.
-Violu idź do domu, to był dzień pełen przeżyć. Powinnaś się przestać i odpocząć. Poza tym jest po północy i pewnie twój tato szaleje z niepokoju. – w tym pani Emilia miała rację. Tata pewnie już policję zawiadomił! – my tu jeszcze chwilę zostaniemy, ale jutro wrócimy.
-Dobrze. Do zobaczenia. – pożegnałam się i poszłam.
Gdy wróciłam do domu czekała cała rodzina i zaczęło się kazanie, ale gdy usłyszeli całą historię (oczywiście musiałam się znowu popłakać) zrozumieli i kazali mi iść spać. Tak też zrobiłam, ale uprzedziłam to długim prysznicem. Potem wysłałam do wszystkich sms o całym zdarzeniu i powiedziałam że jutro zajęcia są odwołane i żeby na 13 przyszli do szpitala. Po tym szybko zasnęłam wciąż myśląc o Leonie.
Zbudziłam się koło godziny 10. Ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Zaraz później poszłam do szpitala, mimo że była 11.30 to chciałam pobyć z Leonem sam na sam. Kiedy doszłam pojechałam na 3 piętro i udałam się do Sali w której leżał Leon. Ale sala była pusta. Zaczepiłam jakąś lekarkę.
-Przepraszam. Gdzie jest Leon Verdas?

-Leon w nocy miał zatrzymanie akcji serca. Lekarze od 5 godzin go operują walcząc o jego życie. Przykro mi. –świat zaczął wirować… Nic nie miało już sensu… Oparłam się o ścianę i zsuwając się po niej ukryłam głowę w dłoniach i czekałam na śmierć. Nie jego… MOJĄ…

******
TATATADAM!!! dramatyczne zakończenie... ale jestem z niego dumna :) sory że krótki,ale jest późno i musiałam szybko pisać ;o i nie spodziewałam się że tak szybko będą dwa komentarze :D ale jestem z tego powodu bardzo zadowolona :D dziękuję Wam za nie <3 ale nadal apeluje o więcej!!! proszę Was o nie... :* każdy się liczy, nawet ten krytyczny :) 
3 kom - 6 rozdział (ale jak będzie 2 to zacznę pisać i ewentulanie wcześniej go wrzucę :*)
BUZIAKI :* TYSIA <3

Rozdział 4.

Rozdział 4.
Violetta
(…) Miliony świateł miałam przed oczami, wszystko wirowało, słyszałam krzyki i odgłos odjeżdżającego samochodu. W oczach miałam miliony łez. Nagle ktoś poklepał mnie po ramieniu.
-Przepraszam. Pani jest bliską osobą poszkodowanego?- pokiwałam głowią, bo nie mogłam wydobyć głosu z siebie. – Poszkodowany został przewieziony do szpitala. Czy pani powiadomi rodzinę czy my mamy to zrobić?
-Ja to zrobię. – ratownik odszedł a ja wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do mamy Leona. Po dwóch sygnałach usłyszałam;
-Dzień dobry Violetto, w czym mogę ci pomóc?
-Pani Emilio… - nie mogłam tego jej powiedzieć! – Leon… on – płakałam, szlochałam…
-Violu, co się stało?!
-On … miał wypadek! – nie mogłam…
-Co?! Ale jak to?!
-To przeze mnie… - TAK !!! TO BYŁA MOJA WINA!!!!! – przewieźli go do szpitala.
-Już tam jadę! Proszę cię , bądź na miejscu.
-Też już tam jadę! – rozłączyłam się i szybko pobiegłam do szpitala, ponieważ był niedaleko toru. Gdy weszłam mama Leona stała przy pielęgniarce.

Mama Leona, Emilia
-Przepraszam panią, szukam mojego syna - Leon Verdas, został przywieziony z wypadku.
-Leon Versan… Verdas… - zaczęła się zastanawiać, a ja niecierpliwić! – A tak! Leon Verdas! Jest na Sali operacyjnej.
-CO?!!!!! – usłyszałam głos Violetty. Była roztrzęsiona! – Jak to?! Operują go?!
-Miał ciężki uraz głowy i zgnęcioną rękę. Przykro mi, ale na pewno wszystko będzie dobrze. – pielęgniarka odeszła, a ja też nie wytrzymałam i się rozpłakałam.
-To moja wina !- ciągle powtarzała Violetta.
-To na pewno nie twoja wina Violu. – przytuliłam ją. Byłam pewna że teraz właśnie tego potrzebuje.- A teraz się uspokój. Opowiedz jak to było.
-No to tak… - wzięła kilka oddechów i zaczęła- poszłam na tor żeby porozmawiać z Leonem a on chciał pokazać mi jak jeździ. Jak tam dotarłam już był na torze. I nagle pojechał na jakąś większą górkę i  wtedy już… - znowu miliony łez napłynęły jej do oczu.
-Już – znowu ją przytuliłam – wiem co było dalej.
-To moja wina… Gdyby nie ja może nie pojechał by na ta górę!
- TO na prawde nie twoja wina. Nie możesz się za to obwiniać.- podszedł do nas lekarz.
-Przepraszam panie. Pani jest matką Leona Verdasa?
-Tak to ja!
-Przykro mi, mamy złe wiadomości…

*****
Mimo, że nie było 2 komentarzy to daję 4 rozdział, ale krótki :/ błagam! KOMENTUJCIE!!!! od ilości komentarzy zależy czy to sie źle czy dobrze skończy :) Leon nie umrze nie martwcie się! :D i będzie Leonetta, ale w swoim czasie :) 2 komentarze - next :) i jeszcze kolejny raz proszę o komentarze :* 
+ chcecie też innych bohaterów itd. np. naxi vs. caxi, marcesca, fedecesca vs. fedemiła i jeszcze dawajcie inne parki :) i jeszcze raz mówię! <raczej piszę> ;p poszukuję osoby która mi pomoże w wyglądzie bloga :* mój e-mail - tysia30052000@gmail.com :) piszcie :) może chcecie jakiś konkursik :* piszcie w komentarzach, na e-maila :)


niedziela, 1 września 2013

Rozdział 3.

Rozdział 3.

Violetta
Dzisiaj postanowiłam powiedzieć Leonowi co do niego czuje i że nie chce być tylko przyjaciółmi. A co jeśli on nie czuje tego samego? Co jeśli mnie odrzuci? Boję się najgorszego, że on mnie nie kocha. Ubrałam się w niebieską spódnicę i białą bluzkę na to zarzuciłam kurtkę w kolorze spódnicy. Na śniadanie Olga przygotowała rogaliki i herbatę. Zaraz po śniadaniu poszłam do Studia na rozpoczęcie. Mieliśmy prezentować piosenki, które napisaliśmy podczas wakacji i hymn Studia. Ja zaśpiewałam piosenkę Hoy somos mas, którą napisałam jakiś tydzień temu. Ale nadal nie mogłam znaleźć Leona.
-Violu! – usłyszałam głos Angie, która uczyła nas śpiewu – jak z Leonem?
-Oj Angie… nie wiem jak mu to powiedzieć.
-Na pewno dasz radę – pocieszała mnie – tylko pamiętaj żeby mówić prosto z serca.
-Dziękuję! A widziałaś go może, bo chyba zaraz po pokazie poszedł gdzieś?
-Chyba szedł do sali muzyki. Poszukaj go tam.
Szybko pobiegłam do sali muzyki, a tam zobaczyłam Leona… Grał na pianinie jakąś nową piosenkę, której wcześniej nie znałam.
-Piękne…- powiedziałam. Leon podniósł wzrok i się uśmiechną – Co to?
-Dzięki. To nowa piosenka na zajęcia u Pablo. Mam muzykę, ale nie mogę kompletnie słów dobrać.
-Może Ci pomogę?
-Nie, dzięki, muszę sam to zrobić. – zasmuciłam się.
-Pewnie, rozumiem. – zrobiłam sztuczny uśmiech, ale nadal nie zaczęłam rozmowy o nas, w końcu po to tu przyszłam. – Leon… moglibyśmy porozmawiać?
-Przecież rozmawiamy.
-Ale nie tutaj. – Leon zgodził się kiwnięciem głowy, a ja natychmiast poczułam ulgę.
-Okej, przyjdź może po zajęciach na tor.
-Na tor? – zdziwiłam się. Leon i motor?
-A tak, bo ja ci nie mówiłem, że od miesiąca jeżdżę motocross.
-Dobrze, będę tam po zajęciach. – odeszłam.
Zajęcia dłużyły się i dłużyły, a ja nie mogłam się doczekać ich końca! Czy Pablo powiedział na reszcie „Na dzisiaj to tyle, do zobaczenia jutro” pierwsza wybiegłam z sali, pobiegła do szafki wzięłam torebkę i pobiegłam na tor. Gdy dotarłam zaczęłam szukać Leona gdy zaczepiła mnie jakaś dziewczyna.
-Mogę w czymś pomóc?
-Właściwie to tak… Szukam Leona Verdasa.
-A ty kim jesteś.
-Jestem jego… - nie mogło mi to przejść przez usta – przyjaciółką. Mam na imię Violetta. A ty?
-Jestem tu jego mechanikiem. Lara. – zrobiłam się trochę o niego zazdrosna, chodź nawet nie była jego dziewczyną. – Leon jest już na torze. On to w tym czerwonym kombinezonie.
Podeszłam do ogrodzenia i zobaczyłam Leona. Prawie dostałam zawału serca, wyskoczył za roku i był już prawie 3 metry nad ziemią, później przygazował i był już za zakrętem. Chyba mnie dostrzegł, bo odwrócił się w moja stronę. Później pojechał już inną trasą. Podbiegła do mnie Lara.
-Co on robi?!
-Nie rozumiem. – zaczęłam się martwić.
-On nie może tak po prostu tam jechać, bo to tor dla zaawansowanych! O CHOLERA!!! LEON!!!!!!! – przeskoczyła przez ogrodzenie, a ja zobaczyłam tylko leżącego Leona…
*****
Mam nadzieję że się podobało. Wiem, że w kilku opowiadaniach pojawił się motyw ze szpitalem, ale nie wpadłam na nic innego. I JA OD NIKOGO NIE KOPIUJE! Przepraszam że tak późno rozdział, ale mam problemy z prawą ręką i rozdziały powstają przy pomocy mojej przyjaciółki, a ona tez nie zawsze ma czas żeby siedzieć ze mną. Teraz szkoła u mnie gimnazjum więc postaram się w miarę systematycznie dodawać rozdziały, ale nie zawsze będę mogła. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie :*

2 kom – 4 rozdział :*

środa, 28 sierpnia 2013

Przeniesienie

Postanowiłam pomóc przy blogu : http://myviolettablog.blogspot.com :) teraz decyzja należy do was : czy zawiesić tego bloga i pisać na tamtym albo rozdziały będą pojawiać się tu i tu :) piszcie w komentarzach :*

Rozdział 2.

Rozdział 2.
Violetta

-Violu, możemy porozmawiać?
-Jasne, tylko może pójdziemy do parku? – Leon zgodził się kiwnięciem głowy. Po kilku minutach w ciszy dotarliśmy do parku usiedliśmy na ławce, na której po raz pierwszy się całowaliśmy.
-Pamiętasz? Tu pierwszy raz cię pocałowałem.
-Jak mogłabym zapomnieć?
-Wtedy wszystko było takie proste…-powiedział Leon ze smutkiem w głosie.
-A teraz nie jest?! Przecież nikogo nie ma. Nie ma Tomasa. Wyjechał! – prawie wykrzyczałam.
-Violetto… - zaczął Leon – Przemyślałem wszystko. Jesteśmy już starsi. Nie bawmy się swoimi uczuciami.
-Co?! Ale…. – już prawie płakałam.
-Nie… proszę nie utrudniaj tego. Bądźmy przyjaciółmi, ale to wszystko.
-Kim..? przyjaciółmi ? – co?! Przecież ja go kocham, myślałam że właśnie to chce mi teraz powiedzieć, a nie że chce żebyśmy się przyjaźnili!
-Nie chce żeby powtórzyło się to z tamtego roku.
-Nie powtórzy się, obiecuje.
-Przepraszam, ale nie.
-Leon… - zaczęłam, ale jego już nie było. Zaczęłam płakać. JAK ON MÓGŁ?! Siedziałam i płakałam. Nagle podszedł do mnie chłopak. Chwila… JAK GO ZNAM! To on zabrał moja walizkę!
-Hej… wszystko w porządku? – zapytał
-To nie twoja sprawa! – wykrzyczałam – a w ogóle co cię to interesuje?!
- Takie piękne dziewczyny nie powinny płakać. – o on sobie wyobraża?! Nawet mnie nie zna a już komplementy prawi?!
-Ja już pójdę.
-Nie zaczekaj! Jak masz na imię. Ja jestem Diego.
-Violetta. – powiedziałam i odeszłam. Gdy przyszłam do domu natychmiast pobiegłam do domu i zaczęłam pisać w pamiętniku „Jak Leon mógł to powiedzieć?! Ja go kocham i teraz zrozumiałam że z nim chce być!” Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Kto tam? – natychmiast otarłam łzy. – To ja, Angie. – a tak.. Angie – moja ciocia.
-Wejdź – otworzyły się drzwi i Angie weszła do mojego pokoju i szybko podbiegła do mnie i przytuliła.
-Jejku, jak się za tobą stęskniłam. Nie widziałam cię ponad miesiąc! – oderwała się ode mnie i chyba zauważyła, że płakałam. – Violu, co się stało?
-Leon się stał!!! – powiedziałam ze łzami w oczach – on chce być przyjaciółmi! Rozumiesz?! PRZYJACIÓŁMI !!! Ja nie chce być przyjaciółmi! JA GO KOCHAM!
-Oj Violu… - przytuliła mnie – musisz mu powiedzieć co czujesz. Wiesz dobrze, że życie w kłamstwie nie ma sensu. Jeśli on również cię kocha to zrozumie.
-A jeśli mnie nie kocha?
-Jestem pewna że kocha…
-Bardzo cię kocham, Angie.
-Ja ciebie też Violu, ale teraz nie pora na płakanie. Jutro pierwszy dzień w Studio. Przygotować się trzeba, tak?
-Tak! – otarłam łzy – ale najpierw opowiadaj co u ciebie!
-U mnie po staremu. – Jak zwykle unikała odpowiedzi – A wiesz, że studio zmieniło nazwę na Studio On Beat?
-Na serio?
-Serio, serio. A u Ciebie? Jak wakacje? – opowiedziałam wszystko Angie łącznie z pobytem na lotnisku, zabraniu przez Diego bagażu oraz spotkaniu go w parku.
-A ładny chociaż? – uśmiechnęła się Angie.
-Nie przesadzaj!
-Dobra, już dobra! Chodź poszukamy czegoś na jutro!- poszłyśmy do szafy i przewaliłysmy wszystkie ubrania i nawet zapomniałam o Leonie… cholera! Znowu o nim mówię!

Leon

Jaki ze mnie palant! Miałem taką dziewczynę i ją straciłem! Jak mogłem to powiedzieć?! Ale ona nie zaprzeczyła, zgodziła się… nie wiem co o tym myśleć… Ale jesteśmy przyjaciółmi, jutro zabiorę ją na tor i pokaże jak jeżdżę.  

*******
1 komentarz - nowy rozdział :) przepraszam że rano nowego rozdziału nie było, ale jechałam kupować rzeczy do szkoły :( mam nadzieję że się będzie podobać :) sorka że taki krótki, ale nie miałam weny na więcej :'(

wtorek, 27 sierpnia 2013

WAŻNE!!!

hejka :)
jest mi trochę przykro że nic nie komentujecie :( ale wiem że jestem nowa i jeszcze mój blog nie jest popularny :( więc zrobię tak : dopóki nie pojawi się jeden komentarz (pod którymkolwiek postem) nie będzie kolejnego rozdziału :( przykro mi jest muszę to powiedzieć ale tak jest, no bo po co dodawać kolejne rozdziały skoro i tak nikt ich nie czyta?

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Kochani :D

KOCHANI ! :D
Ponawiam moją prośbę o pomoc przy blogu :) Chodź teraz zmieniam ją trochę :) po pierwsze szukam kogoś do pomocy na stałe !!! Ten ktoś będzie mi pomagał przy zmienianiu wyglądu itd. MUSI SIĘ ZNAĆ NA PROWADZENIU TAKIEGO BLOGA ! najlepiej żeby miał już własnego, ale nie jest to konieczne :) zgłoszenia przyjmuję do 30 sierpnia na e-mail tysia30052000@gmail.com oraz na gg 43887328 :D zachęcam i proszę o pomoc !!! <3

Rozdział 1.


Rozdział 1.
Violetta
Właśnie wysiadam  samolotu i idę odebrać bagaże. Bardzo się cieszę że w końcu zobaczę moich przyjaciół, powinni już być, ale nie ma ! natychmiast ogarną mnie smutek. Jak mogli zapomnieć.                                                            
-Violu!-usłyszałam głos taty- co się stało dlaczego jesteś taka smutna?
-Nikt nie przyszedł się ze mną przywitać-może zapomnieli?-kiedy nagle usłyszałam dobrze mi znany głos!
-Violetta!- to był Leon!! Jak ja się za nim stęskniłam! Szybko do niego podbiegłam i rzuciłam mu się na szyje. Jak dobrze było poczuć jego zapach, wtuliłam się w niego i za nic nie chciałam się oderwać. Kiedy już to robiłam powiedziałam:
-Jak dobrze cię widzieć, nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłam!!! – jeszcze raz, tym razem mocnej co przytuliłam.
- Ja też się za tobą stęskniłem i to o wiele bardziej niż myślisz. Gdzie są wszyscy?-znowu posmutniałam.
-Nie przyszli. Zapomnieli.
-Na pewno nie- pocieszał mnie Leon- chodźmy stąd. Gdzie masz bagaże?- wskazałam ręką na mój bagaż, ale go tam nie było. Zobaczyłam tylko jak jakiś chłopak z nim odchodzi!
-Leon! Ten koleś ukradł mi mój bagaż!!! – Leon podbiegł do nieznajomego i mało brakowało a by go walnął!
-Dlaczego zabrałeś nie swój bagaż?!
-To mój bagaż!
-TAK?! Do zaglądnij do środka! – Koleś otworzył walizkę, a tam znalazł moje rzeczy- twój bagaż, mówisz?
-Sory, mam taki sam- Leon wziął walizkę i podszedł do mnie .
- No… możemy iść. To tylko pomyłka – uśmiechnął się do mnie.
- dzięki. – wyszliśmy z lotniska, a tam… byli wszyscy moi przyjaciele – Fran, Cami i Maxi! Na nic nie zważając podbiegłam do nich i ich uściskałam.
-Myślałam że zapomnieliście!
-Jak moglibyśmy o tobie zapomnieć – krzyknęła Fran -  po prostu autobus się spóźnił.
- oj dobra… zapomnijmy – powiedział Maxi – jak podróż?
-Nienawidzę samolotów! Ale i tak było całkiem nieźle.
-Violetta! – usłyszałam głos taty – chodź ! jedziemy do domu! – czy on zawsze musi zjawiać się w najmniej oczekiwanym momencie?
-Już idę tato! – powiedziałam ze złością – spotkamy się o 17 w Resto?
-Pewnie! – odpowiedzieli na raz
- To do zobaczenia! – odeszłam od nich i wsiadłam do samochodu. – Jedźmy, o 17 jestem umówiona w Resto.
-Dobrze – odpowiedział tato. Ostatnio zrobił się mniej nachalny i bardo dobrze. Gdy dojechaliśmy do domu, Olga czekała na mnie z tortem czekoladowym – JAKA ONA KOCHANA ! zjadłam jeden kawałek i spojrzałam na zegar, była 16. Szybko pobiegłam się zebrać. Wzięłam szybki prysznic i pobiegłam do Resto. Było za dziesięć 17 kiedy wchodziłam, ale wszyscy (Fran. Maxi, Cami, Leon, Andres, Naty) już tam byli. Spędziliśmy dwie godziny na rozmowach po czym wzięłam Fran na bok i spytałam się jej :
-Fran gdzie jest Tomas?- jakoś tak mi go brakowało.
-Tomas wyjechał na stałe do Hiszpanii dwa tygodnie temu. Nawet się z nami nie pożegnał tylko wysłał sms – „Wyjeżdżam do Hiszpanii na stałe. Nie mam tu co robić.” I to wszystko.Tobie nic nie wysłał, ani nie zadzwonił?
- Nie. – jak on mógł? Wyjechać tak bez słowa?! Po godzinie wszyscy zaczęli się rozchodzić. Miałam już wychodzić kiedy podszedł do mnie Leon i zapytał…..
*******
JEST PIERWSZY ROZDZIAŁ ! sory za wszelkie błędy ale staram się szybko pisać więc wiecie… dzisiaj jeśli będę mogła pojawi się 2. Rozdział. Mam nadzieję że wam się podobało :* proszę o komentarze :*

niedziela, 25 sierpnia 2013

Prolog

Violetta
Nazywam się Violetta Castillo. Za tydzień skończę 18 lat, od roku mieszkam w Buenos Aries. Chodzę do szkoły do Studio 21 – tam poznałam moją drogę życiową, którą podążam, czyli taniec i śpiew. Ale nie tylko to tam poznałam – mianowicie najlepszych przyjaciół na świecie – Fran, Cami i Maxiego. A moje życie uczuciowe… no właśnie… moje życie uczuciowe… Jest ich dwóch Leon i Tomas, Tomas i Leon… Kocham ich obydwóch !!! Z jednej strony jest Tomas zawsze coś di niego mnie ciągnęło, ale mnie ranił. Jest też Leon, który zawsze był przy mnie i otaczał swoją opieką. Niby to takie łatwe do wyboru, odpowiedź sama nasuwa się na usta, ale ja kocham ich obydwóch i nie wiem którego bardziej.
Dzisiaj wracam z dwumiesięcznych wakacji w Madrycie u babci. Jestem na lotnisku i za chwilę startujemy, mam nadzieję że ten rok będzie lepszy od poprzedniego.

Leon
Nazywam się Leon Verdas. Mam 18 lat. Chodzę do Studio 21. Kocham tańczyć i śpiewać, ale to nie jest moja jedyna miłość – drugą, nawet ważniejszą jest Violetta. Kocham ją nad życie !!! Ale  ona jest niezdecydowana, ponieważ kocha również Tomasa. Mam nadzieję że w końcu zdecyduję i nie będę musiał być ciągle w niepewności. Zgodzę się z jej decyzją mimo wszystko i ją zaakceptuję i nie będę jej próbować zmieniać jeśli wybierze Tomasa. Od niedawna moją drugą pasją jest motocross. Lubię przyjeżdżać na tor gdy mnie coś męczy.
Dwa dni temu wróciłem z wakacji, a wczoraj dowiedziałem się, że Tomas wyjechał. Cieszę się z tego powodu jak nie wiem kto! To znaczy, że Violetta może będzie ze mną, mam wielką nadzieję, że tak właśnie będzie!
*******************

Prolog za mną J mam nadzieję że się podobał J proszę o komentarze :*

Powitanie / Prośba :D

Siemanko xd
Jestem Martyna, mówcie mi Tysia :) będę pisać opowiadania związane z serialem Violetta :) rozdziały pisze sama i będę je dodawać tak często jak będę mogła :) dzisiaj pojawi się prolog :) będzie on oczami Violi i Leona :) jeszcze mam do Was jedną prośbę - czy moglibyście pomóc stworzyć mi wygląd bloga :) bo ja za bardzo się na tym nie znam i jeszcze tego nie ogarniam :/ z góry dzięki :D buziaki :*